Ekspozycja obrazów Jacka Ziółkowskiego w białostockim muzeum im. Alfonsa Karnego
Po prostu pejzaż
Wystawiający w białostockim muzeum im. Alfonsa Karnego pejzażysta Jacek Ziółkowski chętnie, a co ważniejsze skutecznie sięga po szpachlę.
Taki sposób nakładania farby przydaje jego płótnom ekspresji,
których tematem są skądinąd wyciszone i "zwyczajne" fragmenty
krajobrazu. Charakterystyczna faktura tak budowanej powierzchni
malarskiej powoduje, że niebo i ziemia w tych pejzażach żyją własnym
malarskim życiem, a drzewa i chmury wiodą odwieczny dialog. Bywa, że
jest to rozmowa łagodna, żeby nie powiedzieć leniwa jak lipcowe
popołudnie na skraju lasu, zdarza się przecież dyskurs
gwałtowniejszy i wówczas zielone korony drzew kołyszą się poruszone
wiatrem, wysłannikiem nieba, a chmury kłębiąc się nad nimi -
ciemnieją. Trzeba umieć się wsłuchać w te rozmowy nieba z ziemią,
trzeba zobaczyć i zrozumieć wielkość tego dialogu, żeby z pokorą
malować pejzaż tak „zwyczajny”.
Niejako z natury rzeczy, kolorystykę
pejzaży Ziółkowskiego zdominowała zieleń, która jest kolorem
wiecznie odradzającej się przyrody, symbolem życia i nadziei. Z
kolei niebo malarza ma wiele kolorów i tymi wieloma barwami
przemawia do widza w sposób warty zatrzymania się przed obrazami.
Niebo tych pejzaży jest jasne, a w konfrontacji z miąższystą
zielenią strefy ziemi wydaje się wręcz świetliste - to jeszcze jeden
element dialogu.
W pejzażach
Ziółkowskiego rzadko pojawiają się ludzie, a jeśli już, to są to
drobne, niewiele znaczące figurki, ot plamki pigmentu w morzu
zieleni. Nie jest jednak tak, że to, co ludzkie pozostaje całkiem
poza krajobrazem. Człowiek jest tu obecny poprzez ślady swojej
aktywności i to aktywności zaznaczonej na różnych poziomach.
Oglądamy, więc wiejską drogę, dom i płoty wokół niego - to ślady
materialne, użytkowe, choć też niepozbawione symboliki. Są też inne,
bo oto w krajobrazie pojawia się krzyż przydrożny i stale powraca
motyw małej kapliczki. Architektura tej ostatniej ledwie zaznaczona
bielą to znak, że i tu odbywa się rozmowa między niebem a ziemią.
Zwracając uwagę na te cechy pejzażu
Ziółkowskiego, chciałem podkreślić, że nie ma pejzażu „zwyczajnego”,
a malarz podejmując decyzję o wyborze takiego, a nie innego
fragmentu natury już przesądza o tym, że będzie mówił o sprawach dla
niego ważnych czy poruszających. I będzie mówił w sposób dla niego
właściwy i to niezależnie od tego, w jakim czasie i miejscu
przyjdzie mu odnaleźć jego własny i tylko jego pejzaż czy jak kto
woli - po prostu pejzaż.
Andrzej Koziara
|